sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział IV

Obudził mnie dźwięk w telefonie, powiadamiający i nieodebranym sms'ie. Spojrzałam na wyświetlacz "od Amelii- Przyjdź na murek". O niee! Murek to była osiedlowa miejscówka do picia oraz jaranie a moja głowa większej dawki zioła by nie wytrzymała. Pomimo okropnego samopoczucia wygramoliłam się z łóżka. Wyszłam z domu, po czym od razu skręciłam w stronę lasu. Powoli się ściemniało, byłam wściekła na Amelii- doskonale wiedziała, że nie lubię chodzić po ciemnym lesie, w którym pełno dzików. Przeszedł mnie dreszcz. Po 10 minutach doszłam na nasz murek, ale Amelii w pobliżu nie było.
Murek to tak naprawdę jest podziemny bunkier, który został zakryty płytami betonowymi i wystaje metr od ziemi.
Usiadłam na murku, po czym wysłałam sms do Amelii "Gdzie jesteś?". Nie minęło 10 sekund, gdy otrzymałam odpowiedź "Przepraszam, czekałam na murku, ale Ciebie nie było. Przeszłam się na most. Przyjdź". Łoooł! Czy ona zapisała się kurs szybkiego pisania sms?! Zazwyczaj czekałam kilka minut na odpowiedź, która brzmiała "aha, no, tak, ok". Coś mi tu nie pasuje...
Jenak zaraz zerwałam się z murka i ruszyłam leśną ścieżką w stronę mostu. Robiło się coraz ciemniej i zimniej. Uświadomiłam sobie, że las jest mroczny, smutny i ciemny. Czyżby Amelii chciała się bawić w Halloween? Zaśmiałam się na głoś. Tak, to by było zupełnie w jej stylu.
Powoli zbliżałam się do mostu, ale Amelii znów widać nie było. Patrzyłam jak powoli płynie woda. Jedyna rzecz, która mnie irytowała to myśl, że moja przyjaciółka mnie wystawiła. Podczas, gdy rozmyślałam o Amelii na most wjechał czarny samochód, bardzo ładny. "Też taki będę mieć"- wyszeptała mi moja podświadomość. Z samochodu wyszedł brunet o zielonych oczach. Wyglądał jak facet w czerni: czarna, zapinana koszula włożona do czarnych spodni.
- Emily Rosses, tak? - zapytał nieznajomy niskim, dźwięcznym głosem.
- Oczywiście, to ja. Mogę w czymś pomóc? - ledwo co powstrzymałam drżenie głosu.
- Tak, pojedzie pani z nami.
- Nie ma mowy skarbie- odpowiedziałam, po czym odwróciłam się na pięcie i szybkim tempem ruszyłam w stronę dróżki.To jacyś gwałciciele?! Nawet niech się nie zbliżają, doskonale znam podstawy samoobrony.
- Przecież zrobiłabyś wszystko dla Amelii! - krzyknął za mną mężczyzna.
Od razu do niego wróciłam i zaczęłam się dopytywać:
- Co? Skąd znasz Amelie? Mów!
- Nie bulwersuj się tak młoda damo. Po prostu dla dobra Amielie powinnaś z nami pojechać.
Facet wyciągnął z kieszeni coś połyskującego. Gdy uświadomiłam sobie, co to jest otworzyłam buzie z wrażenia...ten gość trzymał w ręce bransoletkę przyjaźni.
- Skąd to masz?- powiedziałam niemal szeptem.
Mężczyzna przewrócił oczami po czym powtórzył pytanie:
- Jedziesz z nami czy nie?
Nie czekając na odpowiedź, uchylił mi tylne drzwi. Cóż, dla Amelie zrobię wszystko. Próbując zachować się jak prawdziwa dama, ruszyłam w stronę samochodu. Gdy byłam już przy samochodzie, spojrzałam w zielone oczy bruneta. Było one pełne smutku i...współczucia? Mimo to byłam wściekła, nie wiedziałam gdzie jadę, kiedy wrócę i gdzie jest moja przyjaciółka, a za to wszystko obwiniałam zielonookiego. Mijając go wysyczałam "frajer" po czym zgniotłam jego stopę obcasem, tak mocno, jak tylko potrafiłam. Na jego twarzy nie malował się grymas bólu. To było dziwne.
- Uważaj, gdzie chodzisz złotko- powiedział, po czym zatrzasnął drzwi samochodu.

3 komentarze:

  1. Ojej. Hahahaha! Rozwaliło mnie to, 'Uważaj, gdzie chodzisz złotko' haha, dobre. Wreszcie! Doczekałam się nowego rozdziału! I jaka jest moja opinia?
    No to tak, pomijając liczne błędy, tak, wstydziłabyś się, bo przecież chodzisz do polskiej szkoły (w przeciwieństwie do mnie xd) Ale trzeba doceniać to, co się ma, prawda??
    Trochę się zmieniło, nie powiem. Halloween? Zabawa w lesie? Tak, masz rację, to jest podobne do Amelie. ;P
    Czyżby pojawił się mój Zielonooki? ;D
    No, teraz możesz mnie porównać do pająka, moja sieć cierpliwości czeka na ofiarę. :3
    Skarbie? Złotko? Podoba mi się!
    Czekam na nooowy. :D
    Pozdro, Reia-Pająk. ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Reia-Pająk przestań traktować mnie jak moja polonistka bo nie doczekasz się nowego rozdziału :DD hue hue
    W takim razie mnie można porównać do chryzantemy pajęczej. Nazwą przypomina twojego pająka, choć ani trochę nie jest do niego podobna. Wygląda niewinnie, ale jak ją dotkniesz (roślinka ma w sobie truciznę) będziesz miała wysypkę a uczucie bólu, które temu towarzyszy nie należy do najprzyjemniejszych ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta... Pasuje do ciebie. ;P A nawet nie wiesz, jak bardzo. :D
      Jeżeli przeżyję, to znaczy, że dobrze, ja swoje ofiary duszę, a później zjadam. Najczęściej idą osobniki płci męskiej. >:3

      Usuń